Blog

Nowy artykuł: licencje open source

W zakończeniu mojej pracy licencjackiej znalazł się taki akapit:

Sukces PHP jest także dowodem na skuteczność rozwiązań open source. Upublicznienie kodu źródłowego może okazać się doskonałym sposobem na przyspieszenie rozwoju aplikacji i wzrost jej funkcjonalności. Nie wyklucza to jednak działalności biznesowej i czerpania zysków ze wspierania otwartego oprogramowania, czego dowodem jest firma Zend. Systemy zarządzania treścią w języku PHP

Sformułowanie jest na na tyle ostrożnie, że mogę się pod nim podpisać nawet dziś. Pamiętam jednak, że wtedy byłem święcie przekonany, że na wolnym i otwartym oprogramowaniu można JAKOŚ zarobić. Nie bardzo wiedziałem JAK, ale przecież to niemożliwe, by setki tysięcy programistów rzucało się za darmo do pracy nad aplikacjami, o których być może nikt nie usłyszy…

Nieco wcześniej obejrzałem Revolution OS, film dokumentalny o fenomenie Linuksa i open source. Kilkadziesiat osób przez cały film przekonuje, że można na tym zarobić. Cóż, choć film obejrzałem dwukrotnie, jakoś nie bardzo te tłumaczenia zrozumiałem. Ale to pewnie wina mojej słabej znajomości angielskiego.

Ostatnio miałem okazję, by w końcu znaleźć odpowiedź — na zaliczenie miałem przygotować krótki referat na wybrany przez siebie temat z pogranicza prawa (dwuznaczność niezamierzona) i informatyki. Postanowiłem bliżej przyjrzeć się filozofii GNU i licencjonowaniu wolnego i otwartego oprogramowania. W pracy ograniczyłem się do suchego zestawienia głównych licencji Open Source, dywagacje zostawiłem sobie na deser.

Czytając prawie przez cały dzień zasady leżące u podstaw filozofii Stallmana, nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że żyje on w innym świecie. Lepszym i piękniejszym. Takim, w którym ludzie nie chcą być bogaci, wystarcza im możliwość rozwoju własnych osobowości i wspaniałego software’u.

Czy jednak ktoś, kto chce pracować jako programista i utrzymywać się z tego, może pisać wyłącznie wolne programy? Oczywiście, są przykłady firm, które wspierają open source, a przy tym z powodzeniem prowadzą działalność biznesową, np. wspomniany Zend czy IBM. Jednak otwarte programy NIE są źródłem ich zysków. Zenda założyli dwaj główni programiści PHP, ale dziś firma zarabia na sprzedaży jak najbardziej komercyjnego i zamkniętego oprogramowania. PHP wygląda więc na metodę stworzenia nowego rynku, na którym można zarabiać w sposób tradycyjny, odległy od zasad GNU. Zresztą Stallman krytykuje model Zenda i podobne, gdyż uważa, że WSZYSTKIE programy powinny być wolne.

Ktoś powie, że można zarabiać na wsparciu technicznym do tworzonych przez siebie wolnych programów. Nie oszukujmy się, naprawdę trudno mi wyobrazić sobie praktyczne funkcjonowanie takiej firmy. Zresztą przypuszczam, że ilość zarabianych przez nią pieniędzy byłaby odwrotnie proporcjonalna do jakości dokumentacji, a ta ostatnia jest przecież jedną z podstaw powodzenia programu. Poza tym całą brudną robotę wykonywaliby programiści, ale to nie oni generowaliby przychody, tylko konsultanci przy telefonach.

Jestem fanem open source. Uważam, że to najskuteczniejsza metoda tworzenia dobrych programów. Trudno mi się tylko pogodzić z tym, że programista, inaczej niż administrator, konsultant czy sprzątaczka, nie ma prawa do utrzymywania się dzięki swojej pracy.

Szukając odpowiedzi na swoje wątpliwości, zadałem nawet fundamentalne pytanie Wyroczni. Podsunęła mi ciekawy artykuł. Myślę, że jest to najlepsze podsumowanie tego tematu.

Comments are closed